sobota, 5 listopada 2016

Baobab - rozmnażanie i uprawa

baobab
Ta krótka historia, którą Wam dzisiaj opowiem zdarzyła się naprawdę... Brzmi to trochę tak jak by cała reszta postów, które tu publikuję była zmyślona, a tak przecież nie jest. Jednak moja historia o baobabie jest na tyle niezwykła, że taki wstęp wydał mi się właściwy. Chociaż z drugiej strony, może nic w niej szczególnego nie ma, tylko mnie jako niedoświadczonemu hodowcy baobabu wydaje się ona niezwykła. Z resztą posłuchajcie sami...

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, itd... pewnego dnia gdzieś w pierwszej połowie 2010 roku zakiełkowała w mojej głowie myśl o wyhodowaniu baobabu. Nie przypomnę już sobie z czego ta myśl zakiełkowała, ale jak już się w mojej głowie pojawiła zacząłem poszukiwać sposobów na wyhodowanie tego afrykańskiego drzewa. A, że zarówno w naszym naturalnym środowisku, jak i w większości sklepów ogrodowych o gotowy baobab raczej trudno, postanowiłem wyhodować swoje drzewo z nasiona. Nasiono baobabu zdobyć jest bowiem dużo prościej, a to dzięki możliwości zamówienia go za niewielkie pieniądze ze sklepu internetowego z egzotycznymi nasionami :) Po kilku dniach od zakiełkowania myśli o baobabie posiadałem już swoje nasiona wraz ze stosunkowo szczegółową instrukcją użycia. Z tego co pamiętam, to zastosowałem się do niej dosyć dokładnie, mocząc swoje nasiona w słoiku z wodą przez... odpowiednią ilość czasu (osoby zainteresowane dokładną informacją znajdą ją w takowej instrukcji - ja ze względu na upływ czasu niestety takich szczegółów już nie pamiętam). Po spełnieniu wszystkich zaleceń zawartych w instrukcji obsługi nasion baobabu, umieściłem je w doniczce z ziemią i czekałem...


baobabbaobab


Upływały dni, tygodnie, miesiące... W końcu po jakiś czterech miesiącach oczekiwania doszedłem do wniosku, że z tych nasion chyba jednak nic nie będzie, a że doniczki w których je umieściłem zajmowały tylko niepotrzebnie miejsce na parapecie, schowałem je do szafki. Nie opróżniłem ich jednak z zwartości. I tak moje nasiona baobabu przeleżały w wyschniętej na wiór ziemi w ciemnej szafce całą zimę.


baobabbaobab


baobabbaobab


Następnego roku, gdy wiosna była już w pełni, robiłem porządki w swoich fikusach. Jak to zwykle przy takich okazjach bywa, coś tam się utnie, coś ukorzeni, a jeszcze co innego trzeba przesadzić. W takich chwilach każda doniczka się przydaje. Zapuściłem się więc w czeluście swoich "ogrodowych" szafek i znalazłem doniczki z ziemią... Wyschniętą co prawda, ale po intensywnym nawilżaniu i zmieszaniu ze świeżym podłożem, zdatną do użycia. Umieściłem zatem jedną ze swoich roślin w tej odświeżonej ziemi i cieszyłem się jej wyglądem. A że w domu już trochę brakło miejsca na nowe rośliny, wkrótce wywiozłem ją do pracy.


baobabbaobab


Zachodnie okno, dużo słońca (było wczesne lato 2011 roku) - idealne warunki dla roślin ciepło i światłolubnych. Pewnego dnia przychodzę do pracy i kątem oka widzę, że obok fikusa z ziemi coś wystaje. Pierwsza myśl - jakiś chwast. Ale raz skąd miałby się tutaj wziąć, a dwa jakaś ta roślina zbyt "solidna" jak na pospolitego chwasta. Dumam zatem dalej... Jedyne do czego udało mi się dojść, to że koledzy z pracy pewnie robią sobie jaja i wsadzili mi do ziemi jakieś nasiona. Postanowiłem jednak nie interweniować zbyt gwałtownie i poczekać na rozwój sytuacji. Po kilku dniach roślinka wykształciła dwa listki przypominające do złudzenia liście babki lancetowatej. To był już jakiś trop, który pozwolił na rozpoczęcie poszukiwań w internecie na temat roślin tak wyglądających. Jakież było moje zdziwienie, jak po niedługim czasie znalazłem informację, że liście przypominające z wyglądu babkę lancetowatą, posiadają kiełkujące baobaby... No i wtedy wszystko stało się jasne. Odkurzyłem wspomnienia z poprzedniego roku i przypomniałem sobie całą akcję sadzenia nasion baobabu, które następnie przezimowały w ciemnej szafce, a na wiosnę otrzymały za sąsiada niczego nieświadomego fikusa benjamina. Widać musiało im się to sąsiedztwo spodobać, albo raczej warunki jakie fikusowi zapewniłem. Tak oto wyhodowałem swój pierwszy i jedyny (jak na razie) baobab.


baobabbaobab


baobab


Jak już się taką szczególną roślinę wyhoduje, a jeszcze przy takich okolicznościach, to człowiek zwykle chucha i dmucha żeby rosło toto jak najlepiej. Ja czułem się jednak trochę jak ptak, któremu kukułka podrzuciła jajko do gniazda ;) Owszem kiedyś miałem myśl o baobabie, ale to było w poprzednim roku i od tego czasu pogodziłem się już z faktem, że tego drzewa nie wyhoduję. Teraz gdy baobab nagle się pojawił, nie byłem na niego mentalnie gotowy... Nie dbałem o niego zatem jakoś szczególnie. Przez te pięć lat odkąd go posiadam, nie raz zdarzyło mi się go przysuszyć. Nie raz tracił również wszystkie liście (nie tylko na zimę). Ziemia, w której rośnie do tej pory, to (aż wstyd się przyznać) ta sama, w której umieściłem nasiona sześć lat temu. Pomimo tych wszystkich zaniedbań baobab nie daje jednak za wygraną i cały czas jest ze mną. Jak długo wytrzyma jeszcze? Tego nie wiem, ale postanowiłem, że jeżeli na wiosnę nadal będzie chętny do współpracy, to podaruję mu nową doniczkę i świeżą ziemię, a także zacznę (jak większość moich drzewek) kształtować go na bonsai -  no trochę takie większe bonsai... :)




10 komentarzy:

  1. Hodowanie baobabu brzmi naprawdę jak z bajki! Ja bym się chyba pokusił o kupno naprawdę większej doniczki wraz z rozrostem i zobaczenie co będzie. Pięknie rośnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No roślinkach wygląda naprawde super. Jest interesująca, a co najważniejsze świetnie ją opisałaś.
    Ostatnio wpadłam na stronkę o oszczędzaniu, dowiedziałam się naprawde bardzo dużo ciekawych informacji. Stronka podsunęła mi pomysł jak oszczędzać. No i uda mi się oszczędzić trochę pieniędzy żeby kupić sobie właśnie taką roślinkę. A z tego co widziałam to troszkę kosztuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna roślinka :) No udała Ci się. Też muszę spróbować ją wyhodować, bo jestem miłośnikiem roślin.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za wszystkie komentarze. W miarę możliwości postaram się pokazywać jakie postępy robi mój baobab :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że już ponad rok minął od ostatniego komentarza, ale zastanawiam się, czy ten baobab nadal rośnie. Z tego co zrozumiałem przez 5 lat był trzymany w jednej doniczce. Czy to na pewno baobab? Ja mam cztery baobaby wyhodowane z nasion przywiezionych z Senegalu w 2014 roku. Dzisiaj mają już po 3 metry i każdego roku rozrywają doniczkę, do której były zasadzone. Szukam kogo, kto hoduje baobaby od dłuższego czasu i może potwierdzić, że można im mocno przycinać korzenie, bo zbliżam się już do granic możliwości i cierpliwości mojej żony :). Niezależnie od tego dwa i tak pójdą w tym roku pod nóż .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      mój baobab był przesadzany, ale faktycznie doniczki nie były zbyt duże. Jego wygląd wynika z tego, że niestety wielokrotnie go przesuszałem. Do tego stopnia, że tracił wszystkie liście i przez długi czas pozostawał mu tylko pień z którego po pewnym czasie wyrastały nowe listki. Niestety dzisiaj już tej rośliny nie posiadam. Ze względu na brak miejsca w mieszkaniu trzymałem go przy oknie na klatce schodowej i ktoś albo się nim zainteresował albo uznał za roślinę o niskich walorach estetycznych... Fakt, faktem baobab zniknął i pozostał mi po nim już tylko ten wpis na blogu... Pozdrawiam i proszę się nie poddawać :)

      Usuń
    2. Szkoda, że tak skończył. Miałem nadzieję, że dzisiaj będzie miał już sześć lat i będzie pan miał jakieś ciekawe doświadczenie. Moje również przez dwa pierwsze lata, w zimie wchodziły w stan spoczynku, bo w wynajmowanym mieszkaniu w pobliżu niskiej jakości okien robiło się chłodno. W tym roku, w nowym domu po raz pierwszy nie zrzuciły liści, bo przy szczelnym trzyszybowym oknie temperatura nie spadała poniżej 20 stopni.

      Usuń
    3. Ja także żałuję. Baobab to bardzo ciekawa roślina. Nie wiem czy zapoznawał się Pan z innymi wpisami na blogu. Dosyć często poruszam tematykę bonsai i uważam, że z każdego drzewa da się bonsai zrobić. Oczywiście niektóre rośliny nadają się do tego bardziej, a inne mniej. Tym niemniej jeżeli Pana rośliny zaczynają sprawiać problemy "gabarytowe" warto rozważyć intensywne przycinanie i formowanie "małego" drzewka. Małego celowo napisałem w cudzysłowie, bo w przypadku baobabu będzie to pewnie z 1,5 - 2 metry, ale to już jest do zaakceptowania w warunkach mieszkaniowych... :)

      Usuń
  7. Super, mam pytanie czy te zdjęcia na czarnym tle to Twoje? Jak i czym robione?

    OdpowiedzUsuń