piątek, 7 marca 2014

Oświetlenie terrarium - realizacja przepisu cz. 3

oświetlenie terrarium
Im dalej w las tym więcej drzew... Po zużyciu kilograma cyny i litra kalafonii udało mi się w końcu połączyć w całość wszystkie elementy oświetleniowej układanki. Całe to budowanie oświetlenia nauczyło mnie jednej bardzo ważnej rzeczy...

..., a mianowicie, że nie warto wymyślać koła od początku i czasami lepiej skorzystać z gotowych rozwiązań, a jeżeli nie mamy takich możliwości, to chociaż z półproduktów. Dzięki temu oszczędzamy całą masę bardzo cennego czasu, którego niestety często nie doceniamy podczas planowania różnych przedsięwzięć. Zwykle mamy także skłonność do zakładania, że wszystko będzie szło zgodnie z naszymi założeniami, a więc lekko, łatwo i przyjemnie. Rzeczywistość szybko jednak weryfikuje nasze plany, i to co miało pójść gładko idzie jak po grudzie.


oświetlenie terrarium


Zatem do rzeczy. Po przejściach z przykręcaniem radiatorów do pleksi nadszedł czas na lutowanie poszczególnych fragmentów taśmy ledowej. I pewnie nie było by z tym większych problemów gdyby nie silikon, którym zalane są ledy, a wraz z nimi również styki używane do połączenia ze sobą kolejnych części. O zdejmowaniu tego silikonu pisałem ostatnim razem, a więc ten etap był już niby poza mną. Okazało się jednak, że tylko pozornie. Gdy przyszło do lutowania niewielkie resztki pozostałego na stykach silikonu, a także pozostały silikon znajdujący się na diodzie tuż przy miejscu lutowania, w nieuniknionym (z braku miejsca) kontakcie z lutownicą zaczynał się topić. Efektem tego, poza wątpliwie przyjemnym smrodkiem, było zabrudzenie styków przeznaczonych do połączenia ze sobą kolejnych elementów. Osoby, które nigdy nic nie lutowały mogą nie wiedzieć, ale czystość lutowanych powierzchni ma dla powodzenia całego procesu znaczenie, delikatnie to ujmując, kluczowe. Wszelkie zabrudzenia powodują, że cyna chwyta się lutowanej miedzi jak woda natłuszczonego kaczego kupra i zamiast pozostać na lutowanych elementach zbiera się na lutownicy. Jedyne co możemy wtedy zrobić, to powycierać lutownicę z nadmiaru topika (uwaga - wszystko jest gorące więc warto użyć wilgotnej gąbki lub ściereczki - byle nie gołymi palcami...) i zacząć zabawę od początku. Nie twierdzę przy tym, że jest to niewykonalne, ale jeżeli lutowanie nie jest dla nas celem samo w sobie, to lepiej poszukać innego rozwiązania.


oświetlenie terrariumoświetlenie terrariumoświetlenie terrarium


oświetlenie terrariumoświetlenie terrariumoświetlenie terrarium


Ostatecznie jednak udało mi się w końcu zobaczyć światełko w tunelu. Albo raczej dostałem po oczach reflektorem nadjeżdżającego pociągu... Po podłączeniu całej konstrukcji do zasilacza poczułem prawdziwą satysfakcję i chociaż nie potrafię powiedzieć jak długo ten wynalazek podziała, to efekt końcowy oceniłem na tyle wysoko, że postanowiłem go uwiecznić na większej ilości zdjęć :) A żeby kogoś przy okazji nie oślepiło, zdjęcia wykonałem przy różnych ustawieniach migawki. Jak ktoś woli małe święcące punkciki to zapraszam do wersji ciemniejszych, a jak reflektor to niech podąża za światłem ;) Teraz pozostało jeszcze tylko zalać to wszystko silikonem akwarystycznym, co by do jakiegoś spięcia nie doszło, a potem można już pakować tę całą konstrukcję do terrarium :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz